nie chce podrażnić moich ran. potarganymi włosami spadającymi na szczupłe ramiona. Znów uśmiechnął się zniewalająco. – Zawsze warto spędzić w Rzymie -Powiedz jej, co uważasz za stosowne. – Tak, ale tylko kiedy śpią – zażartował, po czym oznajmił już – Nie. – Kondor aż się skrzywił. – To wbrew zasadom. – Dokładnie to, co usłyszałeś. – Wzięła głęboki oddech. – Czy... czy Marilyn prychnęła z niesmakiem. panowanie nad własnym ciałem, ale wciąż była przerażona. Nie mógł tego znieść. Ani przez chwilę. - Chcę się pobawić klockami - słyszy nagle głos dziewczynki. - Bo moja mama ci za to płaci. – Owszem – potwierdziła z krzywym uśmiechem, podchodząc do - Owszem. Pańska sekretarka z Oklahoma City
mnóstwo orzeszków ziemnych. dodała z namysłem: - Zawsze wychodzi mi porcja dla co naj na rodzinę i małżeństwo, i w pełni się z nimi zgadzała.
- Ty sam - odpowiedział pogodnie Mały Książę. - Nie lubisz siebie? - Wciąż chcesz zapomnieć? - spytał Mały Książę. nam życie. Sayre się zawahała, zanim zadała dręczące ją pytanie: - Dlaczego nie zostałeś inżynierem elektrykiem, jak planowałeś? - Nie mogłem. - Dlaczego? - Nie wiedziałaś? Nigdy nie poszedłem do szkoły. Moje stypendium zostało unieważnione. - Dlaczego? - zawołała. - Dlaczego? - Nigdy mi nie powiedzieli. Po prostu któregoś dnia przyszedł list, w którym napisano, żebym się nie fatygował i nie zapisywał na studia, chyba że stać mnie na zapłacenie czesnego, ponieważ moje stypendium zostało wycofane. Próbowałem składać podanie o stypendium sportowe, ale nawet mniejsze uczelnie nie chciały mi go przyznać ze względu na kontuzję kolana. Rodziców nie było stać na wysłanie mnie do szkoły, więc postanowiłem popracować parę lat, zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, żeby pójść na studia, ale... cóż, zdarzyły się różne rzeczy. Mama dostała raka i ojciec potrzebował kogoś, kto pomógłby mu się nią opiekować. Wiesz, jak to jest. Oboje zdawali sobie sprawę, kto stał za wycofaniem stypendium Clarka. Huff. Pociągnął za sznurki, prawdopodobnie wkładając w to ogromną sumę pieniędzy. Przysiągł zniszczyć Clarka Daly'ego i udało mu się. Huff zawsze dotrzymywał obietnic. Teraz Clark był na jego liście płac i wykonywał niewolniczą pracę, co niewątpliwie sprawiało jej ojcu ogromną satysfakcję. Była pewna, że Huff śmiał się codziennie na samą myśl o tym układzie. - Myślę, że jesteś mną rozczarowana - dodał Clark, śmiejąc się ponuro. - Do diabła, ja też jestem sobą bardzo rozczarowany. - Przykro mi, że nie ułożyło ci się lepiej w życiu. Napotkałeś na drodze przeszkodę nie do pokonania. Huffa Hoyle'a. - Tobie też nie było łatwo, prawda? - Przeżyłam. Czuję się, jakbym przez wszystkie te lata walczyła wyłącznie o przetrwanie. - Danny musiał dojść do wniosku, że przetrwanie to nie wszystko. - Pewnie tak. - Jak Huff i Chris zareagowali na wieść o jego samobójstwie? Wskazała na kominy fabryki, dominujące nad miastem. - Nic nie może przerwać produkcji. Dzisiaj wrócili do pracy. Beck Merchant... chyba wiesz, kto to jest? - O tak, dobrze wiem, kto to jest. - Clark zacisnął usta w grymasie nienawiści. - Trzymaj się od niego z daleka. On... - Clark? Na ganku pojawiła się kobieta pod trzydziestkę. Była ładną blondynką, a raczej mogłaby nią być, gdyby nie jej opryskliwa mina. Trzymała na rękach mniej więcej rocznego chłopczyka, odzianego wyłącznie w pieluchy. - Hej, Luce, to jest Sayre Hoyle. Sayre, poznaj moją żonę, Luce. - Jak się masz - powiedziała uprzejmie Sayre. - Witam. Jej nieprzyjazne zachowanie wyraźnie zmieszało Clarka, który dodał szybko: - A to jest Clark junior. - Wygląda na zdrowego chłopaka. - Sayre obdarzyła oboje rodziców uśmiechem. - Pełno z nim roboty - odparł Clark. - Ominął etap chodzenia i z raczkowania przeszedł prosto do biegania. - Spóźnię się do pracy - oznajmiła Luce naburmuszonym tonem. Weszła z powrotem do domu,
ROZDZIAŁ SZÓSTY - Nie pamiętam. Później Badacz Łańcuchów oprowadził jeszcze Małego Księcia po swojej planecie i wyjaśnił dokładnie, na czym
domu po dniu ciężkiej pracy i zastaje żonę w kuchni, się czeka, tym gorzej się to znosi. Musisz się trochę wyluzować. go do zrozumienia, że się myli. Nie zasługiwał na taką kobietę, - Co cię boli? – O co ci chodzi, Kate? Richard usiadł w skórzanym fotelu przy biurku. Przypomniał Gdyby do tego doszło, Kate prosiłaby Powersa, żeby zastrzelił ją